Dzisiaj krótko. Jedna figurka skończona. Będzie stał w bandzie szkieletów ale troche sie bedzie wyróżniał ;) zachęcam do oceny. Zdjęcie na razie takie sobie. Postaram się lepsze walnąć niedlugo. Podstawka od Ristuls Extraordinary Market.
czwartek, 30 października 2014
środa, 29 października 2014
Fajny Kickstarter
Korzystając z tego, że nie mam za bardzo o czym napisać (wczoraj wprawdzie malowałem, ale nic nie jest skończone, nie ma fotek, nie ma się czym chwalić), chciałem zareklamować fajnego kickstartera który kończy się za kilka dni. Zealot Miniatures wypuszcza tereny do "dungeon crawlerów". Rendery wyglądają fantastycznie, na pewno użyję ich do elementów dioram. Skala 28mm. Jak ktoś chce się jeszcze skusić, to zostały 3 dni!
https://www.kickstarter.com/projects/1207385459/twisting-catacombs-miniature-dungeon-scenery
https://www.kickstarter.com/projects/1207385459/twisting-catacombs-miniature-dungeon-scenery
poniedziałek, 27 października 2014
Weekendowy update
Kolejny weekend minął szybko jak błyskawica. Ja się zastanawiam czy to nie jakieś zakrzywienie czasoprzestrzeni, że każdy dzień weekendu mija 4x szybciej niż normalny dzień tygodnia... z wiekiem człowiek zaczyna odkrywać, że czas niemiłosiernie szybko ucieka. Chyba że się na coś czeka, to wlecze się strasznie.
W weekend może nie malowałem strasznie dużo, ale nie mogę narzekać że nic się nie działo. Przede wszystkim zrobiłem małe zakupy w Hobbyzone. Przeczytałem kiedyś recenzję Arbala na Coloreddust i stwierdziłem, że jak tylko będą dodatkowe środki, to inwestuję w stojaki. I jak pomyślałem tak zrobiłem. Stojaki składa się zaskakująco prosto. Właściwie nie trzeba kleju. Klej dopiero potrzebowałem do sklejenia przybornika.
A oto efekt końcowy, chociaż okazuje się, że nie do końca wszystko rozplanowałem. Kupiłem 4 stojaki - 2 proste 2 łuki. Po 1 na małe i duże farby. Niestety cała 4 nie mieści się na razie na stole. Na szczęście farb mam tylko kilka więcej. Po remoncie zrobię blat, który będzie mieścił całą "rodzinkę" stojaków.
Dodatkowo chciałem zrecenzować kilka produktów firmy Faller, która głównie produkuje elementy terenu do makiet kolejek elektrycznych. Mam pod nosem całkiem niezły sklep modelarski Modelmania i mają bardzo bogatą ofertę jeżeli chodzi o takie właśnie artykuły i wszelkiego rodzaju chemię modelarską. Pełne palety Vallejo i AK, mają też Citadel (ale te kupuję w Shaga). W sumie wszystko czego nie kupię u Tomasza w Shaga, to zaopatruję się w Modelmanii.
Na pierwszy ogień idzie kukurydza. Prezentuje się bardzo dobrze w skali 28mm, jest wysoka, można zrobić albo fajne elementy terenu lub też super element dioramy. Faktem jest, że można byłoby dodatkowo pomalować liście, bo barwione są na jeden odcień (w modelarstwie kolejowym hiperdokładność kolorystyczna chyba nie ma aż takiego znaczenia).
Drugim elementem są krzaczki i gałęzie. Tu już jest trochę gorzej. Własciwie są to powyginane pomalowane na brązowo druciki z przyklejoną barwioną gąbką. Gąbka potrafi się odrywać i całość sprawia wrażenie bardzo delikatnego. Ale w sumie da się to wykorzystać a kolory jesienne bardzo mi się podobają.
Kolejny produkt to kwiaty. Tu jest lepiej. Dużo lepiej. Kwiaty sa w 4 kolorach po 10 kwiatków każdego koloru. Są dokładnie wykonane, dobrze wyglądają i są solidne. Urozmaicą każdą dioramkę. Na pewno będę je wykorzystywał do bardziej kolorowych projektów.
Na koniec ostatni z produktów firmy Faller zakupionych ostatnio. Są to dynie. Chciałem je wykorzystać do projektu Halloweenowego, ale że musiałem je sprowadzać, obyło się bez. I znowu nie jest za dobrze. O ile liście jeszcze wyglądają jako tako, tak same dyńki wykonane są słabo. Blady kolor, mocne linie podziału, sprawiają wrażenie bardzo taniej zabawki. Na pewno trzeba będzie je malować i szlifować. Nie warte swojej ceny - z green stuff można znacznie lepsze efekty osiągnąć samemu. Cóż - na błędach się człowiek uczy.
Innym zakupionym elementem są formy do odlewania skał firmy Woodland Scenics. Dużo dobrego o tej firmie słyszałem i faktycznie formy są bardzo dobrze wykonane a odlewy skał wychodzą bardzo naturalnie. Niedługo wrzucę zdjęcia wykończonych produkcji.
Co do malowania, to skończyłem Ludwiga Schwarzhelma do żółto czarnej armii Shagi. Wyszedł w moim mniemaniu bardzo dobrze biorąc pod uwagę ograniczenie kolorystyczne. Model jest ciekawy, wymieniłem tylko niepasująca podstawkę. Musze tylko dodać, że model jest finecastowy, czyli bardzo dużo pracy przy czyszczeniu - szczerze mówiąc, nienawidzę finecasta i cieszę się że GW się z niego wycofało.
Dodatkowo skończyłem drugiego Sepulchral Stalkera, który będzie pilnował wejścia do świątyni. Oba modele wyglądaja dobrze, są na podstawkach odpowiadających podestowi makiety, więc za bardzo nie mogłem szaleć.
Oprócz tego skleiłem już rydwany do armii Tomb Kings i zacząłem podstawki do konnicy. Mam nadzieję że do końca roku się z całą armią uporam. Uffff... to by było na tyle :)
piątek, 24 października 2014
Każdemu czasem coś nie wyjdzie
Mówi się że dobrymi chęciami piekło wybrukowane... Ale nowego Dyniaqa traktuję bardziej jako cenną lekcję niż jako porażkę, chociaż w większości wypadków, nie podoba się koncepcja, jest przedobrzony albo za mała powierzchnia plus zbyt intensywne OSL. Co zrobić, nie zawsze musi wyjść, trzeba wyciągnąć wnioski i walczyć dalej :)
Zachęcam do komentowania na bukfejsie, w weekend kończymy Ludwika czarnohełma i może zacznę coś kolejnego albo będę kontynuuował walkę z Tomb Kingsami.
Zachęcam do komentowania na bukfejsie, w weekend kończymy Ludwika czarnohełma i może zacznę coś kolejnego albo będę kontynuuował walkę z Tomb Kingsami.
poniedziałek, 20 października 2014
Back to the past - czyli jak to się zaczęło :)
Cała przygoda rozpoczęła się gdy mieszkałem z rodzicami w Anglii. Granice były zamknięte, ale ojciec pracował na Uniwersytecie i jakoś się udało wyjechać. Nie było tabunów Polaków na ulicach i bycie z Polski z okresu Solidarności było nawet traktowane jako dobra ciekawostka. Nie było niechęci jak teraz, ani przejawów nietolerancji. Chodziłem normalnie do angielskiej szkoło i w 1990 nastała w mojej podstawówce moda na karty Citadel - Combat. Była to prosta karcianka nieco oparta na zasadach popularnej "wojny". Każda karta miała kilka statystyk, którą się podawało przy wyrzucaniu jej, a osoba z którą się walczyło patrzyła na tą samą statystykę. Wygrywała starcie osoba z większą liczbą.
Karty były ilustrowane pięknie malowanymi figurkami i moim hobby było rozmyślanie nad tym jak ja bym je malował. Ale nigdy nie udało mi się nabyć samych figurek ani farb, czego bardzo żałowałem za dzieciaka. Gdy wróciliśmy do Polski w 1992, zacząłem malować modele. Ale jako że nie byłem bardzo bogatym dzieckiem, a rodzice byli oszczędni, miałem dosłownie kilka farbek i jeden model na 3 miesiące. I zazdrościłem wszystkim moim znajomym modelarzom warunków, ilości materiałów i talentu. A jako 12 latek nie miałem za wielkich zdolności. Ale malowałem i sprawiało mi to frajdę. Pamiętam miga 29 firmy Italieri którego pomalowałem i wystawiony był w moim lokalnym sklepie modelarskim w Hali Olivia w Gdańsku. Podobnie makieta w skali 1:35 z okupowanym domem. Wtedy też zacząłem lubić malowanie jednostek i robienie dioram, chociaż wychodziły tak sobie. Zdjęć z tamtego okresu nie mam żadnych niestety.
Gdzieś w liceum brat zaczął grać w Warhammera RP i FB. Wyszło czasopismo Magia i Miecz gdzie również był dział poświęcony malowaniu figurek. Strasznie się napaliłem i zacząłem zbierać armię Bretonii, która dopiero wyszła. Pamiętam zakup numeru White Dwarfa z łucznikiem i skinkiem. Pamiętam też, że malowałem jednego Knight of the Realma z wielką dokładnością ale nie wiedziałem wtedy do czego służą washe ani że trzeba usuwać linie podziału, ani nakładać podkład na figurki. Zająłem tą figurką 3cie miejsce w konkursie na turnieju w lokalnym Domu Kultury. Jak dziś pamiętam kolory - fioletowo żółto złoty.
Armię Bretonii sprzedałem za karty do Magic the Gathering w sklepie na ulicy Kubusia Puchatka lub Sierotki Marysi w Gdańsku. Generalnie jak wspominam gdzie były sklepy z Warhammerem to nasuwają mi się takie: Sklep w miejscu gdzie teraz jest Solarium Havana we Wrzeszczu, Iskra w Domu Książki (dopiero niedawno splajtowała), Sklep na piętrze dworca głównego w Gdańsku, kolejny w miejscu gdzie teraz jest restauracja 4 strony świata... trochę tego było ale zdecydowanie najwięcej podróży odbywaliśmy na rowerach do Oliwy. Jak już pisałem - potem nadszedł etap na Magica i nie malowałem kilka lat.
Na studiach miałem mały epizod, gdzie kupiłem kilka figurek do LOTR plus gazetkę która wychodziła z kilkoma modelami. Wszyscy pewnie pamiętają. Miałem jeszcze stare farby i coś tam dziubałem, ale raczej był to krótki przerywnik.
Malowaniem poważniej zainteresowałem się już po ślubie, ale o dziwo nie chodziło o żadne Fantasy czy SF. Otóż zacząłem kolekcjonować figurki piłkarzy AC Milan. Dodatkowo kupowałem i sprzedawałem na allegro figurki innych piłkarzy, by nie płacić nic za swoją kolekcję. Po pewnym czasie wychodziły figurki piłkarzy np. w strojach narodowych lub koszulkach innych klubów, niedostępne w trykocie Milanu więc zacząłem je przemalowywać. Dostałem nawet kilka zleceń z zewnątrz na malowanie. Spodobało mi się więc postanowiłem iść dalej. Zrobiłem konwersję ze starych figurek Paula Ince (kosztowała 0,50 GBP) i Michaela Schumachera (seria F1 koło 1GBP) i zrobiłem figurkę Lewisa Hamiltona, którą sprzedałem na ebay za 50 funtów! Wtedy posypało się kilkanaście zleceń.
Potem znowu przerwałem z różnych powodów. Do Warhammera wróciłem przypadkiem...Pewnego dnia pracując stwierdziłem że muszę coś znaleźć dla odprężenia i skoczyłem do Iskry kupić model. Stwierdziłem, że może syna zainteresuję modelarstwem. Kupiłem F22 raptora, który wyszedł beznadziejnie bez aerografu i nawet go nie skończyłem.Tylko kabina wyszła fajnie bo pędzlem małą powierzchnię dało się pomalować. Stwierdziłem że kupię więc coś innego i wybrałem powrót do Bretonii. I jakoś poszło.
Jako że praca stabilna z dochodami pozwalającymi na kontynuuowanie hobby - zaczęło się. I to na poważnie. Uczę się cały czas nowych technik, mam więcej cierpliwości do malowania i poczyniłem zakupy o których kiedyś mogłem ino pomarzyć (aerograf z kompresorem, wycinarka do styropianu, pełno farb, szpachli, narzędzi...). Do tego mój ziom kochany Tomasz otworzył sklep w Gdyni z Warhammerem (gdzie mam nieograniczoną linię kredytową co działa zarówno na moją korzyść jak i niekorzyść ;) ) - nie mogło być lepiej :) I jestem szczęśliwy. Żona toleruje i wspiera, nie marudzi za bardzo na moje zakupy. Umiejętności idą powoli w górę więc się cieszę!
A co do ulubionej figurki - ciężko mi wybrać. Ostatnio uwielbiam Dyniaqi, ale wydaje mi się, że największym uczuciem zawsze darzyłem Green Knighta z Bretonnii. Ot taki mały sentymencik z przeszłości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)